Blog osobisty

Pierwszy motocykl

Artykułów, porad i postów na temat co wybrać na pierwszy motocykl w internecie jest pełno. Na większości forów lub grup na Facebook’u można regularnie natrafić na taki temat.

Z reguły porady kończą się na tym, żeby nie kupować dużej pojemności tylko małą, żeby nie brać motocykla z owiewkami, itp.

Jak to wyglądało u mnie?

Gdy w 2007 roku zapisywałem się na kurs na prawo jazdy, wiedziałem tylko tyle, że chcę jeździć motocyklem. Jakim? Tego wtedy nie wiedziałem, ale miałem na tyle rozsądku i świadomości, że nie brałem pod uwagę motocykli o dużej mocy. Wiedziałem, że wpierw muszę nabrać umiejętności i obycia z motocyklem.

Celowałem w motocykle pojemności 500 cm3 typu naked, takie jak Suzuki GS500, Honda CB500, ewentualnie Yamaha XJ 600.

Dlaczego takie? To proste, są to motocykle uniwersalne. Pozycja na nich jest neutralna, a ja nie wiedziałem, czy chcę się składać jak szwajcarski scyzoryk, siedzieć prosto, czy wręcz leżeć z nogami wyprostowanymi daleko przed przednie koło.

Szukałem też motocykla taniego w utrzymaniu, bardzo wytrzymałego na błędy świeżego kierowcy, którego przewrócenie nie będzie mnie kosztować tysięcy.

Jak to się skończyło?

Finalnie, pierwszy motocykl jaki kupiłem była Honda VFR800FI z 1999 roku. Motocykl sportowo-turystyczny. Mający ponad 110 koni mocy z pojemności 781 cm3 i wage powyżej 208 kg na sucho, czyli bez płynów i paliwa.

Jak to możliwe, że go kupiłem? Przecież chciałem naked’a? To proste, przysiadłem się do nich. Okazały się niewygodne i małe jak dla faceta mającego 192cm wzrostu i ponad 100kg wagi.

Na VFR po przejechaniu pierwszych metrów, podczas jazdy testowej przed zakupem, wiedziałem że to “Ten” motocykl. Dodatkowo legendarna niezawodność rozrządu na kołach zębatych oraz ogólna wytrzymałość modelu powodowały, że jeszcze bardziej byłem przekonany do tego wyboru.

Z perspektywy czasu

Po latach jeżdżenia, startowania w zawodach Moto Gymkhana i posiadania różnych motocykli od 600cm3 nakedów po 1000cm3 super sporty, uważam że 100KM w motocyklu wystarcza każdemu.

Większość użytkowników motocykli o dużej mocy, nie wykorzystuje ich potencjału. Dlatego lepiej kupić motocykl mniejszej mocy z dobrymi hamulcami i zawieszeniem. Tylko po to żeby trenować, zdobywać umiejętności i nabywać praktyki. Ponieważ łatwiej idzie nauka i robi się większe postępy.

Oczywiście, jeżeli budżet Ci pozwala kupić nowy motocykl, napakowany współczesnymi technologiami, to nawet ponad 200 konna maszyna będzie idealna. Jednak pod jednym warunkiem. Producent przewidział mapę tzw. miejską, która ogranicza moc do około 100KM i łagodnie reaguje na odkręcanie manetki. To, plus kontrola trakcji, ABS i elektronika przeciwdziałająca unoszeniu przedniego koła powoduje, że nawet niedoświadczony motocyklista (człowiek) nie powinien sobie zrobić krzywdy.

W tym wszystkim o to chodzi, żeby jeździć i się cieszyć, zamiast leżeć i się leczyć, ale wybór zawsze należy do kupującego.